Kwiatu Jabłoni mi daj – recenzja debiutanckiego albumu „Niemożliwe”
Autorem zdjęcia jest Wojciech Grzedzinski,
Długo i cierpliwie czekali na odkrycie, bo aż rok. W styczniu 2018 weszli pierwszy raz do studia, w marcu wrzucili do sieci utwór Dziś późno pójdę spać, który do dziś wyświetlono aż pięć milionów razy. Folk popowy duet rodzeństwa z Warszawy, Kwiat Jabłoni, trzy dni temu wydał swój debiut, longplay Niemożliwe.
Znajdziemy na nim jedenaście autorskich piosenek po polsku i jeden kawałek instrumentalny (Wodymidaj intro). Do tego artyści ogłosili pierwszą większą trasę koncertową po Polsce. Jak więc prezentuje się Niemożliwe?
Materiał na płytę powstawał przez pół roku. Nie nagrano wszystkiego za jednym zamachem, mimo tego krążek jest całkowicie spójny, przechodzący z melancholii w prostą radość, łączący chwilami nawet bluesowe zacięcie. Sami Kasia i Jacek Sienkiewiczowie stwierdzili, że dominującą częścią tego albumu jest warstwa tekstowa i to ona wyskakuje na pierwszy plan. Aby to podkreślić, dodali nawet do książeczki wyjaśnienia i inspiracje dotyczące niektórych z kawałków. Swoją drogą, śpiewanie po polsku zdaje się nową, bardzo pocieszającą tendencją u młodych twórców. Teksty na płycie są zgrabne, przemyślane i chwytliwe, mimo że momentami wydają się odrobinę zbyt naiwne.
Muzycznie to prawdziwe odkrycie. Coraz więcologii wina aromatyzowanego Kwiat jabłoni? a właśnie!). Odbiorcy jednak, szczęśliwie, dostali melancholijny, acz przyjemny krążek, zapowiadający kolejny młody zespół na mapie teej twórców zaczyna eksperymentować z aranżacjami na inne, bardziej egzotyczne (czy to określenie ma prawo bytu w tym wypadku?) instrumenty. Tym razem dostajemy klawisze z mandoliną, kojący duet, idealnie współgrający z głosami Sienkiewiczów. Dzięki temu można wyczuć powiewy country czy bluesa. Co ciekawe, mandolina (w Polsce jeszcze nie tak popularna) za czeską granicą święci triumfy. Jedynym odstającym kawałkiem jest Turysta, pierwotnie piosenka Hollow Quartet (założonego także przez rodzeństwo Sienkiewiczów).
W zamyśle Kwiat Jabłoni miał być lekkim, niemalże studenckim projektem (czy już wszyscy zapomnieli o legendarnym Trawniku i apologii wina aromatyzowanego Kwiat jabłoni? A, właśnie!). Odbiorcy jednak, szczęśliwie, dostali melancholijny, acz przyjemny krążek, zapowiadający kolejny młody zespół na mapie tegorocznych odkryć.