Czy jutuberzy powinni rapować?
Tekst: Kacper Brzuska
Korekta: AS
Ostatnio mam pewne rozkminki co do tematu, który na ustach większości ludzi był obecny z dobrych kilka lat temu. Pytanie, które od długiego czasu jest zadawane na większości portalach związanych z muzyką trapową. Ponownie mogliśmy zobaczyć je ostatnio, w związku z wydaniem przez Ekipę Friza x WiP BROS piosenki pt. "Przejmujemy Jutuby". A brzmi ono magicznie, jest prowodyrem tysiąca komentarzy pod jednym postem, a polaryzację zainteresowanych dyskusją można by porównać do walki dobra ze złem. A mianowicie – "czy jutuberzy powinni rapować?"
Korekta: AS
Ostatnio mam pewne rozkminki co do tematu, który na ustach większości ludzi był obecny z dobrych kilka lat temu. Pytanie, które od długiego czasu jest zadawane na większości portalach związanych z muzyką trapową. Ponownie mogliśmy zobaczyć je ostatnio, w związku z wydaniem przez Ekipę Friza x WiP BROS piosenki pt. "Przejmujemy Jutuby". A brzmi ono magicznie, jest prowodyrem tysiąca komentarzy pod jednym postem, a polaryzację zainteresowanych dyskusją można by porównać do walki dobra ze złem. A mianowicie – "czy jutuberzy powinni rapować?"
Powiem szczerze – nigdy nie byłem zwolennikiem hejtowania czegokolwiek tylko z powodu tego, że jest sławne. Ale już takie tendencje w naszym społeczeństwie są i trudno temu zaprzeczyć. To zjawisko pojawiło się już dawno, dawno temu. Zaczynając od błyskotliwej kariery Justina Biebera (każdy chyba pamięta te obrazki czy teksty szkalujące Justina na NK czy potem na FB), to potem było już z górki. Gimper, JP Armia, wszelakie Diss Challenge, w których bardzo chętnie udział brali polscy youtuberzy.
Człowiek mógł sobie zadawać pytanie, że w sumie to co z tego? Niech sobie każdy nagrywa co chce. W końcu muzyka to sztuka, nie jest zarezerwowana dla ludzi, którzy nie nagrywają na Youtubie. Otóż tak się nie stało, a wszystkim wydarzeniom tego typu towarzyszył ogromny ból tylnej części ciała (źródło: moje obserwacje). Hejt jaki na samym początku zleciał na Multiego, DeeJayaPallaside'a, Kolege Ignacego, Gimpera, Karolka czy innych był niewyobrażalnie duży. A nawet jeśli nie był duży, to i tak był ZA DUŻY. Do dzisiaj staram się znaleźć tę tajemniczą odpowiedź na pytanie, w jaki sposób może to komukolwiek przeszkadzać.
Na co dzień słucham hardcore punka, gabberów, thrashu, trapu czy d'n'b. Mam zróżnicowany gust i interesuję się wszelkimi gatunkami muzycznymi; w tym miejscu chciałbym dokonać pewnego rodzaju coming out: Do dzisiaj, co jakiś czas puszczam sobie "Liryczną Chłostę" i sobie przy tym chilluje. Ten beat wydaje mi się tak klimatyczny, że mieści się dla mnie w topce (w top 20 dajmy na to). Gimper lirycznie fajnie leci, może jak dla mnie trochę za szybko, ale wszystko do siebie pasuje. Multi od początku wbił się w scenę ze swoim charakterystycznym stylem oraz ciężkim do podrobienia vibem utworów. Dowodem na to może być to, że Trippie Redd sam wskazał go na swój support przed koncertem w PL, bo wydał mu się najciekawszy (wygrał m.in z Whitem 2115 czy reprezentantami BOR i innymi raperami z czołówki polskiej sceny), co skutkowało u jego antyfanów czymś w rodzaju pikachuface.jpg. Co jakiś czas wydaje nuty z Żabsonem, który również jest nazywany czołówką sceny polskiego trapu.
Muzykę może robić każdy, każdy może ją również oceniać, to proste. Ale musimy pamiętać o tym, że jest to sztuka. Jednym z celów jej istnienia jest m.in. uzewnętrznianie siebie, wyzwalanie swoich emocji czy po prostu odciążanie siebie z tego, co leży nam na sercu. Nieważne czy robi to artysta jeżdżący po trasach światowych czy twój kolega z klasy, z którego wszyscy śmieją się, że dalej marzy o karierze rapera. Kolejnym celem jak najbardziej również może być zarobek. To, że ktoś ma zamiar zarobić na wydaniu utwory/płyty, to nie znaczy, że się sprzedał. Twój ulubiony artysta również wydaje albumy po to, żeby zarobić pieniądze. Tak samo jak robi Frizol z Mini Majkelkiem wariatem.