32 358-66-12
teraz gra:-
Egida
Zobacz ramówkę

Weyes Blood zagrała w katowickim Rialto

Koncert, który odbył się w ramach tegorocznego festiwalu Ars Cameralis, potwierdza, że Amerykanka zasłużenie trafiła do panteonu najciekawszych współczesnych wokalistek.

Relację przygotował Stanisław Bryś



Dwudziesta ósma edycja Ars Cameralis – podobnie jak każde interdyscyplinarne wydarzenie tego typu – ma swoje lepsze i gorsze momenty. Utrzymanie stałego poziomu przy tak dużej rozpiętości stylów zaproszonych gości graniczyłoby z cudem. Nie da się ukryć, że tym razem nad literaturą oraz sztukami wizualnymi  w programie górują atrakcje muzyczne (co nie jest równoznaczne z tym, że te drugie nie są godnie reprezentowane!). Organizatorzy zaprosili do Katowic szereg projektów, w których główną rolę odgrywa singer-songwriting odmieniony przez wszystkie przypadki. Śląsk odwiedziła Dillon – brazylijska gwiazda alternatywnego popu, zaangażowana społecznie Laura Gibson, charyzmatyczni eklektycy z Kirszenbaum, oscylująca wokół klasycznych form Jessica Pratt czy znacznie bardziej eksperymentalna, performerka Jenny Hval. W kinoteatrze Rialto zagrała też Weyes Blood, dla której był to koncert wieńczący jesienny rozdział jej międzynarodowej trasy.
 
Pochodzącą z Pensylwanii Natalię Laurę Mering można śmiało określić mianem całkiem niezwykłej postaci. Artystka, jakby wbrew wszystkim trendom każącym wciskać w aranżacje elektroniczne wtręty i wymyślne szmery-bajery, chętnie żongluje istniejącymi już konwencjami, na nowo je łącząc i definiując. Pozornie jej występ nie odznaczał się niczym nadzwyczajnym: ot, wyłaniająca się z dymu wokalistka, której towarzyszy grający na żywo zespół. A jednak jej pomysł na kreację, brzmienie i warstwę liryczną jest na tyle spójny, że wtorkowy wieczór dla kogoś przesyconego nowościami tak jak ja mógł okazać się bardzo odświeżający.  
 


Trzonem festiwalowego koncertu były piosenki z czwartego długogrającego albumu Titanic Rising, który ukazał się w kwietniu nakładem legendarnej oficyny Sub Pop. Dołączenie do wytwórni współodpowiedzialnej za sukcesy takich artystów jak The Jesus and Mary Chain, Foals czy Sonic Youth zawsze stanowi dużą nobilitację i nierzadko wiąże się z wzięciem dużego kredytu zaufania. Weyes Blood spłaca go z nawiązką, udowadniając, że zasłużenie trafiła do panteonu najciekawszych współczesnych wokalistek. Na żywo śpiewa różnorodnie i przekonująco. Jej maniera z jednej strony przypomina senny, hipnotyczny dream pop/shoegaze pokroju Beach House, z drugiej przywołuje na myśl new-age’owe płyty szamanki Enyi. Amerykance nie brakuje też gotyckiej, choć nieprzygniatającej zbędnymi ozdobnikami nostalgii. Gdy jej charakterystyczny wokal wchodzi w dialog z ciepłem oldschoolowych klawiszy albo gitarowymi pasażami, możemy odczuć, że oglądamy zaginioną uczestniczkę jednego z pierwszych Woodstocków. Natalia nieprzypadkowo zwieńczyła wieczór progrockowym, zalatującym hipisowską nutą coverem A Whiter Shade of Pale brytyjskiej formacji Procol Harum. Wreszcie, co chyba najsilniej dało się odczuć w pierwszych utworach rozpoczętych klimatycznym intro Titanic Rising, piosenkarka z powodzeniem mogłaby wystąpić obok Sharon van Etten czy Julee Cruise jako muzyczna gwiazda trzeciego sezonu Twin Peaks. Do Lynchowskiej estetyki autorka hitu Do You Need My Love? pasuje jak ulał. Sprawnie operuje tajemniczością i nieprzeniknionym oniryzmem. Gdy pierwsze takty A Lot’s Gonna Change rozbrzmiały w kinoteatrze Rialto, wyobraźnia od razu powędrowała do kultowej sceny w Mulholland Drive, gdy Rebekah del Rio wyśpiewuje Llorandow operze. Nawet kolor zasłon był w Katowicach taki sam!

 
Weyes Blood, artystka zafascynowana opowiadaniami Flannery O’Connor, psychodelicznym rockiem rodem z lat 60. i muzyką, jaką na co dzień usłyszymy w kościołach, udowadnia, że wciąż można pozostać wiernym własnym fascynacjom i osiągać duże sukcesy. W jej nieco staromodnym, ale wciąż barwnym image’u tkwi ogromna duchowość, autentyczność i radość z grania, co w erze mętnych pozerów warto nagradzać i chwalić. Oby więcej takich smaczków podczas następnych edycji śląskiego festiwalu!
 
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Telewizja Internetowa Uniwersytetu Śląskiego
Suplement+

Radio Chat

    Napisz wiadomość