Opublikowane na Radio Egida (https://egida.us.edu.pl/)

Ile wart jest student dla Wydziału Nauk Społecznych?


Pani profesor Szostok- Nowacka na pierwszym, organizacyjnym spotkaniu całego kierunku dziennikarskiego apelowała do studentów: „Kontaktujcie się z nami (profesorami). Mówcie nam, jak jest. Wszelkimi możliwymi kanałami”. Mając możliwość przemówienia do nieco szerszego grona, odpowiem na apel Pani Dziekan, bo niestety, nie jest najlepiej. Organizacja i poszanowanie czasu to coś, czego student nie uświadczy na Wydziale Nauk Społecznych, a rejestracja na przedmioty i absurdalnie opóźniona publikacja harmonogramu zajęć jest tego najlepszym przykładem. Niestety, ale nie był to pierwszy raz, i - prawdopodobnie - nie będzie ostatni.

Każdy, kto kiedykolwiek studentem był (bądź nadal jest), doskonale zna czas oczekiwania tuż przed samym październikiem. Konieczność pogodzenia pracy i nauki to realia wielu z nas, dlatego z taką niecierpliwością czekamy na słynny harmonogram zajęć. Według regulaminu studiów Uniwersytetu Śląskiego: „Studentowi przysługuje prawo do dostępu do informacji, za pośrednictwem uczelnianych stron internetowych w sprawach: […] harmonogramów zajęć udostępnionych co najmniej tydzień przed rozpoczęciem semestru”. Praktyka i teoria często nie idą ze sobą w parze, tak również było w przypadku oburzającego opóźnienia publikacji harmonogramu. Studenci po raz kolejny zostali zmuszeni do bezdyskusyjnego poddania się pod dyktando wydziału.

Koczować, sprawdzać, odświeżać stronę i liczyć na najlepsze – tyle pozostało wówczas studentowi. Praca i trwająca w najlepsze zmiana? No cóż, każdego szkoda. Nie narzekajmy, przynajmniej harmonogram pojawił się PRZED rejestracją. Pięć i pół godziny przed rejestracją, jeżeli chcemy być dokładni. Ci, którzy mieli wolne od obowiązków dnia codziennego, mieli szczęście, ale co z pracującymi? „Plan układałam w pracowniczej toalecie, miałam na to 10 minut”, „Planu nie ułożyłem w ogóle, zarejestrowałem się na jakąkolwiek grupę”. To tylko kilka historii studentów. Gorzej być nie może? O dziwo, cyrk dopiero się rozkręca.

Studencka „walka o życie” na Uniwersytecie Śląskim

Nie ma rzeczy idealnych, to jasne. Istnieją jednak takie, które są porażką na całej linii. Tak można określić system USOS. Od wielu lat studenci apelują- system rejestracji nie działa. Jest niesprawiedliwy, pełen wad i przyczynia się znacznego pogorszenia wygody studiowania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sami prowadzący zajęcia również nie potrafią się w systemie odnaleźć. Często nie są przekonani, czy lista pobrana z USOS-a, jest listą studentów zapisanych na zajęcia, nie wiedzą jaki limit studentów ich obowiązuje, panuje chaos. Nie wiadomo zatem, komu tak właściwie system pasuje, na pewno niemłodym ludziom próbującym utrzymać kawalerkę, jednocześnie studiując.

USOS w trakcie rejestracji, która jest dosłownie walką o życie, zacina się. Na studentów rejestrujących się zbyt szybko nakładane są tymczasowe bany, które uniemożliwiają dalszą rejestrację. Ten fakt zupełnie przekreśla stworzenie sensownego planu. Studenci są skazani na łaskę i niełaskę prowadzących. Dozgonne dzięki należą się tym, którzy przychylnym okiem patrzą na podopiecznych i potrafią zrozumieć często trudne sytuacje, w jakich znajduje się student. Tylko dzięki ich uprzejmości plan jest nieco bardziej elastyczny. Jeżeli chodzi jednak o odgórne wsparcie, takich ułatwień na próżno szukać.

Cenzura na Wydziale Nauk Społecznych

Jeżeli komuś brakuje dawki adrenaliny w życiu, to zmiany w harmonogramie ją zapewnią. W końcu udało wam się podać dyspozycyjność w pracy, naiwnie myśląc, że wydział już nie zmieni planu? Doprawdy urocze. Zmiany w planie są nie tylko możliwe, ale bardzo prawdopodobne. Między innymi dlatego, że w chwili pojawiania się planu trwa drugi nabór (jak w przypadku magisterskich studiów dziennikarskich). Oczywiście student ponownie nie ma na to żadnego wpływu, pozostaje tylko zgrzytać ze złości zębami i przyjąć, co los daje. Oliwy do ognia dolewa swego rodzaju cenzura wprowadzana na mediach społecznościowych wydziału. Negatywne komentarze studentów (pod np. postem o harmonogramie) są usuwane, lub zapobiegawczo opcja komentowania w ogóle nie jest dostępna. Niezwykle paradoksalne są to okoliczności, że dziennikarzom (bo to oni są jednym z najliczniejszych kierunków na WNS) ograniczana jest wolność słowa.

Rzeczywistość nowego roku akademickiego: student nie jest brany na poważnie przez WNS. Przez całą pandemię słyszeliśmy, jak istotni dla Uniwersytetu jesteśmy, tymczasem można odnieść całkowicie inne wrażenie. Dlatego zadaję pytanie, ile dla wydziału wart jest student, skoro notorycznie się go bagatelizuje? Są młodzi ludzie, dla których od odpowiedniego ułożenia planu zależy, czy będą mieli co zjeść. Czasem jest to też kwestia ułatwienia sobie życia. Studenci chcą się uczyć i w pełni korzystać z akademickiego życia, jednak trudno jednocześnie czerpać radość ze studiowania i przełykać tak dużo goryczy spowodowanej powyżej poruszonymi sprawami. Studenci mają swoje racje i czasem warto ich wysłuchać. Może to będzie dobry początek, by otwarcie porozmawiać o koniecznych zmianach?
Adres źródła: https://egida.us.edu.pl/felieton/ile-wart-jest-student-dla-wydzialu-nauk-spolecznych/rmh