Opublikowane na Radio Egida (https://egida.us.edu.pl/)

Sky Is The Limit

Tekst: Tomasz Stankiewicz
Korekta: AS
Rzeczywistość, w jakiej wszyscy bez wyjątku się znajdujemy narzuca nam zasady, według których dla naszego i innych zdrowia rezygnujemy z pewnych rzeczy. I tak właśnie odwołany został Orange Warsaw Festival. Organizatorzy festiwalu nie chcąc narażać zdrowia uczestników podjęli trudną decyzję, ale w obecnej sytuacji jak najbardziej zrozumiałą. Chociaż mogli przenieść wydarzenie do świata online, jednak jak już od około roku wiemy, że festiwale online nigdy nie zastąpią tych normalnych, w świecie realnym.  

Jak na razie (stan na kwiecień) nie wszyscy organizatorzy festiwali rezygnują z organizowania wydarzeń. Przykładem może być FestFestival, który odbędzie w lekko zmienionej, ale dalej plenerowej formule. Nie wiemy co przyniosą nam kolejne miesiące i kiedy wrócimy do imprez na świeżym powietrzu pokroju festiwali muzycznych, ale wiemy co do tej pory przyniosły nam miesiące pandemii.  

Jak już wspomniałem, część koncertów została odwołana, a część przeniosła się do Internetu. Nie inaczej było w przypadku koncertu zorganizowanego przez Samorząd Studencki Uniwersytetu Śląskiego wraz z Klubem Spiż Katowice. Jak sami piszą na swoim fanpage’u było to: „największe wydarzenie tej zimy na Uniwersytecie Śląskim”, o którym pewnie nie mieliście pojęcia. Chodzi o Sky Live Festival, który odbył się 17 grudnia 2020 roku, dokładnie w dzień ogłoszenia nowych obostrzeń, w skład których wchodziła słynna „narodowa kwarantanna”. 

Koncert był transmitowany na fanpage’u samorządu, jednak nietypowość wydarzenia polegała na miejscu, w jakim swoje sety grały gwiazdy. Dach Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego - to na nim w blasku grudniowego księżyca odbył się festiwal. Skład „didżejów”, który umilał ten wieczór mieszkańcom Katowic i przede wszystkim studentom Uniwersytetu Śląskiego obejmował topkę polskiej sceny elektronicznej i disco-trance, w tym np. DJ’a BOLiDa, czy mniej znanego Skytech’a (w końcu to Sky Live Festival). Myślę, że organizatorzy wstrzelili się idealnie, jeżeli chodzi o okołopandemiczne okoliczności. Na uniwersytecie panował tylko drugi poziom zagrożenia z czterech możliwych, wliczając w to poziom zero, który jak się okazuje - jest podstawowym poziomem funkcjonowania uczelni. Poziom zagrożenia 2, który obowiązywał w trakcie koncertu informuje nas o zaostrzonym rygorze sanitarnym, o pracy świadczonej głównie zdalnie, uczelni zamkniętej dla osób trzecich, a także ograniczeniach związanych z mobilnością i kontaktami. I tutaj cała na biało wchodzi śmietanka polskiej sceny muzyki klubowej. Informacja o wydarzeniu pojawia się 10 dni przed planowaną datą „największego wydarzenia tej zimy”. Nie ukrywam, dość późno jak na standardy promocji wydarzeń, ale przynajmniej zdążyli przed nowymi obostrzeniami. Czas oraz osoby zajmujące się organizacją przyczyniły się, wróć: mogły przyczynić się do najczęściej komentowanego wydarzenia minionej zimy, gdyby po drodze nie zapomniały o istnieniu mediów akademickich. Pech jednak chciał, że zagonieni organizatorzy nie wpadli na pomysł szerszej reklamy. 

Już sam sposób zapisu wydarzenia (live na Facebooku) był dość nietypowy, ale biorąc pod uwagę, że YouTube coraz częściej wymaga zakupu konta premium, roztargnienie jest zrozumiałe, wszakże działali oni ze szlachetnych pobudek. Cele jakie wyznaczyli organizatorzy były proste: „tańczymy, bawimy się, pomagamy”. Dwóch z celów jakie sobie postawili raczej nikomu nie muszę wyjaśniać, doskwierający brak wydarzeń muzycznych sam aż zachęca do zabawy, ale o co chodzi z tą pomocą? Jak sami organizatorzy napisali: „Oczywiście oprócz świetniej zabawy i niezapomnianych muzycznych wrażeń celem wydarzenia jest wsparcie zbiórki dla medyków, którzy dzielnie walczą z pandemią”. Zbiórki, która została założona na długo przed Sky Live Festival, bo w październiku i która nie jest zbiórką utworzoną specjalnie na potrzeby podniebnego wydarzenia, a jedynie usprawiedliwieniem przed organizacją takiego koncertu.  

Ale dobra, dobra, może chociaż zaproszeni wykonawcy oraz prowadzący przestrzegali jakichkolwiek zasad ochrony i wykorzystali wydarzenie do promowania podstawowych zasad bezpieczeństwa? Tutaj zaskoczenie! Mimo odgórnych wymagań co do bezpiecznego organizowania wydarzeń podczas pandemii - organizatorzy umyli ręce.  

Ręce pewnie myli, ale maseczek czy też dystansu, którego na co dzień podczas zajęć doświadczamy, zabrakło.  Profesjonalność przeprowadzania wywiadów z gośćmi, które odbywały się na budynku WPiA widoczna była w zaniechaniu noszenia maseczek, bo przecież komu to potrzebne, skoro wszystko dzieje się na świeżym powietrzu, natomiast widoczny był pokaz laserów nieustannie towarzyszący dźwiękom płynącym prosto ze strony artystów. 

Szczęśliwie, bądź nie, minęło sporo czasu od tego pamiętnego wydarzenia, przez co możemy lepiej ocenić sensowność takiej zabawy. Mam tylko nadzieję, że samorząd studencki po raz kolejny nie wpadnie na pomysł umilenia studentom zdalnej nauki i nie zorganizuje Sky Live Festival 2: Electric Boogaloo, bo myślę, że tym razem granica dobrego smaku mogła by zostać bezpowrotnie przekroczona, a na pewno przekroczyłaby kolejny poziom zagrożenia obecny na Uniwersytecie Śląskim. 

 

Adres źródła: https://egida.us.edu.pl/kultura/sky-is-the-limit/rcs