Opublikowane na Radio Egida (https://egida.us.edu.pl/)

Recenzja Jan-Rapowanie & NOCNY - "Uśmiech"

Tekst: Mateusz Skrzypczak

Jan-rapowanie & Nocny, czyli jeden z najlepszych hip-hopowych duetów ostatnich lat. Janek, prosty, szczery chłopak z Krakowa, który dał się poznać szerszemu gronu słuchaczy za sprawą inicjatywy „SB Starter” w 2017 roku, w której współpracował z Nocnym. Po jakimś czasie Jan-rapowanie został przyjęty do SBM Label i wydał razem z Nocnym dwie bardzo dobrze przyjęte płyty tj. „NOCNA ZmjANA” oraz „Plansze”. Ich kolejna wspólna płyta „Uśmiech” ma mieć premierę 13.03.2020. Ale dlaczego właśnie teraz pojawia się recenzja płyty, która premierę ma za kilka dni?
Otóż, jak to napisał sam Janek dnia 25.02.2020 chwilę po północy na Facebooku:  „W internecie właśnie pojawił się nasz nowy album Jan-rapowanie & NOCNY „Uśmiech”. Dwie poprzednie płyty zamówiliście znając tylko single, tym razem chcieliśmy podzielić się z Wami całym albumem z góry”. Jest to świetny zabieg promujący, który zdarzał się już na polskiej scenie między innymi przy premierze ostatniego krążka Taco Hemingway'a. Jeśli miałbym opisać „Uśmiech” jednym zdaniem, to powiedziałbym, że jest to szczere opowiedzenie przeżyć ostatnich miesięcy i podzielenie się przemyśleniami trochę zagubionego chłopaka.
 
Cała przygoda z duetem i ich „Uśmiechem” zaczyna się od utworu „Pilot”. Po pierwszych taktach można stwierdzić, że będzie to coś energicznego i wpasuje się w klubowe klimaty. Warstwa brzmieniowa jest jak najbardziej taka, lecz jeśli chodzi o sam tekst, to pojawia się coś, co już jest klasyczne u tego rapera, czyli odwołania do klasyki kultury, czyli w tym wypadku Łony. Przez tekst przewijają się oszczerstwa na jego temat, które wyśmiewa w taktowny i wyczuwalny sposób, jak zarzuty o tym, że nie umie rapować, przy okazji kolejny raz odwołując się do jednego z najbardziej szanowanych podziemnych rodzimych artystów, czyli Eisa.[KH1]  Zwrotka dosłownie przelatuje przez słuchawki, gdy nagle nadchodzi refren, w którym mamy jeszcze więcej pozytywnej energii Janka, oplecionej niezbyt mocnym autotunem i kolejnymi follow-up'ami do swoich kolegów po fachu. Jednocześnie Janek podkreśla, że jest wciąż tym samym chłopakiem, choć ma więcej na głowie [KH2] niż te parę lat temu kiedy zaczynał. Vito z zespołu Bitamina to świetny i szanowany wokalista z nieprzeciętnym, dość wysokim i zachrypniętym głosem, więc kto jeśli nie on mógłby dopełnić kolejny numer tego duetu? „Co ja wiem?” to coś czego się kompletnie nie spodziewałem, zwłaszcza po pierwszym kawałku. Wcześniejszy refren rapera był czymś, czego większość dzisiejszych słuchaczy mogłoby się wręcz doszukiwać w dzisiejszym rapie, ale gdy po pierwszych szesnastu całkiem spokojnych wersach wchodzi energiczna perkusja i ta charakterystyczna chrypa, poczułem się jakbym szukał czegoś takiego od dawna.
 
Kilka następnych pozycji jakoś specjalnie jeśli chodzi o brzmienie mnie nie przyciągnęła, lecz „Bąbelek” to kolejny utwór osadzony w klimatach klubowych. Tekst jest świetną opowieścią życia reprezentanta SBM za kilka lat z perspektywy „Juniora-rapowanie”, czyli jego dziecka. Janek najprawdopodobniej pragnie przekazać, że chciałby aby jego syn czuł się doceniany i kochany przez swoich przyszłych rodziców, co świadczy o tym, że przemyślenia autora na temat przyszłości wybiegają już daleko w przód. Ostatnią piosenką, na której zatrzymałem się najdłużej jest pozycja numer dziesięć, czyli „Dziewczyny z klasy”. Sam beat, który skomponował NOCNY pozwolił mi odpłynąć, już po pierwsze nutce. Jest to jedna z tych pętli, które chciałbym usłyszeć również w wersji instrumentalnej i myślę, że byłbym z niej tak samo zadowolony jak z wersji z tekstem. Jan-rapowanie pozwolił mi na pewne przemyślenia. Wskazuje on na problem komunikacji z własną matką, która powinna być jedną z najbliższych nam osób, niezależnie od tego ile mamy lat i jak daleko od niej się znajdujemy, lecz jak to określił: „I piszę mamo proszę psychologa bo może być źle”, na co wskazuje, że matka wciąż jest mu bliska. Kolejnym problemem dzieciństwa jest jego wzór ojca, który runął. Autor wskazuje na to, że w wieku osiemnastu lat opuścił dom, choć teraz ten kontakt z własnym tatą już ma lepszy[KH3] . Utwór kończy się wersem, który wgniótł mnie w fotel: „Ja czytam o naszej mamie, że ktoś chce żeby umarła”. Raper w ten sposób wprost pokazuje, jak bardzo hejt potrafi wpłynąć na życie każdego z nas i jak bardzo jest on powszechny.
 
Pomimo treści, która może w jakiś sposób przytłoczyć odbiorcę, albumu słucha się bardzo łatwo i z pewną dozą przemyśleń, aczkolwiek pozostaje pewien głód, którego nie zaspokoi się słuchając żadnego innego reprezentanta rodzimej sceny hip-hopowej. Pomimo, że album wyszedł na początku tego roku jestem pewien, że jest to już ścisła topka tego co się ukaże w najbliższym czasie. Płyta nadaje się zarówno do słuchania na imprezie (oczywiście z pominięciem ostatniej przeze mnie wymienionej pozycji), jak i do przesłuchania samemu w swoim zaciszu domowym. Każda osoba wchodząca w dorosłość, która opuściła dom rodzinny odnajdzie tam pewne treści, które ją zadowolą.
Adres źródła: https://egida.us.edu.pl/kultura/recenzja-jan-rapowanie-nocny-usmiech/rv7