Tekst: Tomasz Kisiel
(Zapis oryginalny zachowany na życzenie autora)
Katowice – miasto na prawach powiatu, siedziba władz województwa śląskiego, jeden z głównych ośrodków Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego i największe pod względem ludności miasto konurbacji górnośląskiej. Siedziba Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. W mieście jest parę klubów sportowych, parę patologicznych klubów pokroju Energy 2000 albo Pomarańczy, gdzie dostajesz w twarz, bo nie podobasz się lokalnym orkom, kilka knajp na czele z ulicą Mariacką, gdzie panie z parasolkami przechadzają się między studenckimi pawiami (ale kilka fajnych lokali można tam znaleźć) i w sumie spora ilość naprawdę fajnych wydarzeń kulturalnych. No bo jest Off, gdzie w tym roku wystąpi Iggy Pop i Mac DeMarco (który ma drugą po Tomaszu Karolaku najlepszą przerwę na papierosa w showbizie), Tauron, na którym Skepta i Kraftwerk zamietli mną podłogę MCK, a jeśli wolisz prostszą muzykę jest też Śląski Rap Festiwal, ogólnie dzieje się i w zasadzie co weekend możesz wyjść z domu i wrócić nad ranem, może niekoniecznie trzeźwy, ale na pewno wybawiony. No i jest jeszcze IEM, który jest tylko wydarzeniem, dzięki któremu od 2014 każdy przełom lutego i marca jest kojarzony z Miastem (betonowych) Ogrodów. A przynajmniej był, bo w tym roku było troszkę inaczej, ale od początku.
W czwartek, 27.02.2020, gdzieś w okolicach godziny 20 wojewoda śląski Jarosław Wieczorek wydał oficjalną decyzję, że ze względu na zagrożenie “KRONOWIRUSEM” (tak brzmiał komunikat, kim jestem, żeby go poprawiać?) tegoroczne finały Intel Extreme Masters będą, wbrew poprzednim zapewnieniom zarówno organizatorów jak i miasta Katowice bez publiczności, tylko media będą mogły oglądać na żywo jedno z najważniejszych wydarzeń e-sportowych roku (i najchętniej odwiedzanych, bilety rozeszły się w kilkanaście minut). Decyzja zrozumiała, niebezpieczeństwo jest duże, ALE (bo zawsze muszę znaleźć jakieś „ale”) dobrze byłoby ogłosić ją minimum dzień, dwa wcześniej. O koronawirusie w Europie wiadomo było już od dłuższego czasu, natomiast o finałach w zasadzie od 6 lat (XD), więc zastanawiam się tylko, dlaczego urząd wojewody zdecydował się podjąć tę decyzję dopiero wtedy, kiedy wszyscy ewentualni zagraniczni goście (czyli potencjalni nosiciele wirusa, wszak wiemy, że u nas wtedy go nie było, bo na granicy odmawiany był różaniec i wspólnie zaśpiewano “Boże coś Polskę”) byli już na miejscu. Byli w Cybermachinie, Galerii Katowickiej, Silesia City Center, na Mariackiej i w wielu innych miejscach użyteczności publicznej. Ale ponownie, kim jestem, żeby rozumieć decyzję Bogów Ponad Nami, jakimi są politycy (proszę się nie obrażać, to parafraza początku gry Injustice: Gods Among Us). Innego zdania byli jednak E P I C C Y G R A C Z E którzy poza obrażaniem kobiet, mniejszości etnicznych i proszenia Pana Władzia spod Żabki żeby kupił im piwerko postanowili w międzyczasie zrobić protest pod Spodkiem, protest można skomentować moimi ukochanymi literkami X oraz D.
Na początku “protest” (nazwany szumnie Szturmem na Spodek w nawiązaniu do wrześniowego Sztumu na Strefę 51 wyglądał jakoś tak:
(fot: Kamil Matwiejew)
Robi wrażenie, co? Przyjechały media, dzieciaki trochę pokrzyczały o tym co robić z Norbertem “Dissem” Gierczakiem i Fubu (myślałem szczerze mówiąc, że sporo osób już o nim zapomniało) i rozeszły się, gdy policjanci zagrozili wezwaniem posiłków. Potem pokrzyczeli też co robić z Wojewodą (to samo co z Dissem i Fubu), potańczyli belgijkę na rynku i rozeszli się do domów, bo ceesik się zaczął i oglądać trzeba. Szkoda tylko, że jeden z nich zostawił na rondzie plecak przez co zablokował ruch w centrum Katowic na parę godzin XD.
Merytorycznie o IEMie pisał już Tomek Stankiewicz (polecam przeczytać jeśli szukacie konkretnej, obiektywnej relacji, a nie rozgoryczonego pseudośmieszka) więc ja na zakończenie powiem tylko: Dziękuję Panie Wojewodo, dziękuję za to, że nie musiałem stać w kolejce po akredytacje, dziękuję za to, że nikt nie rzucał się po darmowe smyczki na Expo, bo po prostu go nie było, dziękuję, że mogłem poczuć się jak bohater Dying Light albo innego The Walking Dead i przechodzić pustymi korytarzami miejsca w którym miało być 200 tysięcy osób, dziękuję za wygodne miejsca blisko ekranu i możliwość zrobienia zdjęcia pod pucharem. Festiwal podziękowań skończę tymi za ogromną pustą przestrzeń w pressroomie. Tak więc ogólnie, dla lokalnych dziennikarzy tegoroczny IEM był bardzo fajny, szkoda, że może być ostatnim w Katowicach.
PS: Pamiętajcie, że za ewentualne kary i zwroty zapłacimy z podatków.
Tomasz Kisiel