„Dziękujemy, zróbcie hałas, to dzięki nim... „ Te zwroty padały w niedzielę najczęściej. Nie bez powodu. Miuosh, Jimek, Smolik i NOSPR zebrali się jeszcze raz. Ostatni raz na Stadionie Śląskim, który na jeden wieczór zamieniono w ogromną filharmonię. Niesamowite emocje i widowisko które na długo zostaje w pamięci 40000 osób które tam były.
Ale najpierw trochę sobie ponarzekam. Na kwestie niezależne od artystów. Organizacja ze strony ochrony na poziomie raczej niskim. Odebranie opaski na płytę zorganizowane w kolejce wijącej się bez celu dookoła punktu. Kontrola na wejściu albo bardzo szczegółowa albo żadna. Parking? Fajnie. Fakt, że wykorzystano niemal każdy możliwy teren zasługuje na pochwałę.
Po przebiciu się przez ochronę i tłum w kolejce wchodzę na płytę. Żeby nie było, że tylko narzekam to przyznam - jest spokojnie, ludzie przyjaźni. Scena spora w końcu musi pomieścić prawie 140 osób. Na terenie stadionu cztery telebimy. Czekamy.
Odzywa się Tomasz Knapik i zapowiada pierwszą część. Jest godzina 20:15. Po celowym poślizgu związanym z dojazdem zaczynają. Na scenie Jimek i NOSPR. Tłum początkowo raczej spokojny, reaguje brawami. W końcu prawie filharmonia. Wchodzi Miuosh. Ludzie zachwyceni. Aranżacje koncertowe współgrają z nim idealnie. Nagłośnienie na płycie jest naprawdę dobre, na trybunach lekki pogłos, ale dalej lepiej niż na PGE Narodowym.
Koncert ze względu na orkiestrę był podzielony na dwie części. Półgodzinna przerwa pozwalała odpocząć, kupić pamiątkowy merch. Pół godziny szybko mija i wracamy. Tomasz Knapik ponownie zaprasza nas do udziału. W tej części oprócz muzyków NOSPR-u pojawia się spora ilość gości spoza orkiestry. Jimka zastąpił Smolik. Na scenie także Piotr Rogucki, Katarzyna Nosowska, Katarzyna Golomska czy Natalia Grosiak oraz Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Rozrzut gatunkowy ogromny, ale z tego słynął ten projekt.
Moment, który najbardziej utkwił mi w pamięci - utwór „Piąta strona świata”. Z największym nieobecnym wykonawcą - Janem „ Kyksem” Skrzekiem. Niesamowity moment Miuosh poprosił by on nas usłyszał „tam u góry”. Usłyszał. Gwarantuję.
Osobiście powiem tak - był to mój trzeci koncert Miuosha. Dwa poprzednie z FDG Orkiestrą. Gdybym nie poszedł to słuchając nagrań innych ludzi chyba bym tego nie wytrzymał. Nie odżałowałbym udziału w tym konkretnym. Był warty każdej złotówki. Atmosfera niesamowita, usłyszeć tyle gardeł połączonych w jedność w takim miejscu na takim koncercie to naprawdę wspaniałe doświadczenie. Czy wrócą? Czas pokaże. Moim skromnym zdaniem zrobili to co mieli zrobić. Ja osobiście się nie nastawiam. Kto wie? To artyści. Mogą robić co im się podoba.
Jedyny minus? Korki. Korki wszędzie. W parku, w Katowicach, w Chorzowie. Wszędzie. Ale to niska cena za takie wydarzenie.