Opublikowane na Radio Egida (https://egida.us.edu.pl/)

Wojna światów, czyli jak dziś wygląda radosna społeczność gamerów

Tekst: Marcin Kaźnica
Korekta: KH

#Stayhome to ostatnio hasło przewodnie życia praktycznie każdego z nas. Spędzanie czasu w domowej kwarantannie siłą rzeczy skłania człowieka do przemyśleń, powrotu do dawnych rozrywek czy po prostu użalania się nad sobą.

Nie inaczej było ze mną. Po posprzątaniu całego domu, zrobieniu miliona innych wcześniej zaniedbanych spraw, odkurzyłem swojego Xboxa i ruszyłem na podbój wirtualnego świata. Nie będę ukrywał, że jestem graczem raczej casualowym. W życiu wkręciłem się tak naprawdę tylko w „Call Of Duty Black Ops 2” i „Assassin's Creed Brotherhood”. Nie spędzam każdej wolnej chwili na graniu, nie przechodzę gier na sto procent (z reguły po prostu mi się nie chce), z kolei grając w GTA najczęściej po przejściu głównej fabuły (jeśli ją przejdę), szaleje po mieście z kodem na nieśmiertelność. Śmiało można powiedzieć że jestem „niedzielnym graczem”. Ale mimo to jakieś pojęcie o świecie wirtualnej rozrywki mam, staram się być w miarę na bieżąco z premierami gier i sprzętu. A że zarówno Sony, jak i Microsoft zaczynają powoli upubliczniać coraz więcej informacji na temat swoich flagowców, zaczyna znów robić się gorąco.

No właśnie. Sprzęt. Kość niezgody wśród wielu graczy. Pecety, konsole, handheldy. Wiele rodzajów sprzętów tworzy pole do popisu dla autorów gier. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Najlepsza grafika? No to mimo wszystko pecet. Nie chcesz zamartwiać się czy Twój laptop z komunii „uciągnie” najnowsze tytułu? No to konsola. Wystarczy kupić grę w pudełku w odpowiednim kolorze albo zajrzeć na stronę odpowiedniego sklepu online.

Gra w podróży? Handheld. No i niby wszystko jasne. Prawda? Nie do końca. Kwarantanna i doniesienia o nowych konsolach od rynkowych gigantów skłoniły mnie do przemyśleń na temat społeczności graczy. Teoretycznie powinniśmy być jedna wielką wesołą rodzina oddającą się wirtualnej rozrywce czy to przez mordowanie zombiaków, smoków, siebie nawzajem w różnych shooterach czy przez ściganie się na torach najlepszymi furami, czy przez budowanie niesamowitych budowli (tak chodzi o Minecraft) czy nawet poprzez grę w kalambury na Kurniku. No dobra to ostatnie to może lekka przesada . Ale niestety pozostałe przykłady pokazują, że rzeczywistość, jak to zwykle bywa, nie jest już tak różowa jak nasze wyobrażenia.

Czytając jakiekolwiek newsy w mediach społecznościowych dotyczące gier, odnoszę wrażenie że podział na obozy Sony, Microsoft i PC są tak wyraźne, że każdy z nich tworzy niemal swoją bojówkę fanów w komentarzach. Nie trafiłem na żaden post w którym nie pojawiła by się nienawiść bo ktoś śmiał powiedzieć że woli konsolę od peceta czy na odwrót. Naprawdę mam wrażenie że granie nie łączy ludzi a wręcz dzieli. Ciągłe starcia o ilość klatek, wyłączność na tytuły, wersje, dodatki, jakość 8K czy 16k (mimo że to czy ludzkie oko zobaczy jakieś zmiany zależy od naprawdę wielu czynników). Swoja drogą, jeśli ktoś chciałby zgłębić dokładnie temat rozdzielczości w grach to polecam materiał TVGry.pl - „Ludzkie oko nie widzi 4K”. Tam wszystko jest wyjaśnione bardzo dokładnie.

Mimo że, jak wcześniej pisałem, jestem #teamxbox, nie spędzam czasu kwarantanny na szkalowaniu graczy z Playstation czy PC. Naprawdę nie przejmuję się tym że ktoś woli produkt Sony. Skupiając się głównie na konsolach trudno nie zauważyć że każda firma ma swoje zalety i wady. Mnie na przykład cholernie nie pasuje pad z Playstation, ale to nie znaczy że jest gorszą konsolą. W przeciwieństwie do Xboxa ma swoje prawdziwe exlusivy. Z kolei Xbox ma swój game pass oraz games with gold. Także nie można narzekać na brak tytułów, nawet jeśli są one dostępne także na innych sprzętach. Playstation także nie odstaje od konkurencji ze swoim Playstation Plus. Zwłaszcza w okresie kwarantanny, gdy większość firm przygotowała różne promocje by zatrzymać ludzi w domach. Ale znów - nie uważam by to że mnie - jednostce - nie pasuje kształt pada, skłoniło mnie do wyzywania przypadkowych ludzi na Facebooku. Naprawdę może przez to, że nie jestem hardcorowym gamerem jestem miękki w tym temacie, ale uważam że szkoda marnowania własnej energii na takie walki.

Grajmy w to, co chcemy tam gdzie chcemy i jak chcemy. Każdy ma swoje preferencje co do wyboru sprzętu czy rodzaju gier które lubi. Tak samo każdy człowiek ma (podobno) rozum i wolną wolę, niech więc jej używa. Pozwólmy sobie na przyjemność z gry. W końcu nie wiadomo kiedy znów dostaniemy tyle czasu. Oby tylko nie znów przez wirusa.

Aha i pamiętajcie – myjcie ręce ( i nie tylko) nawet kiedy to wszystko już się skończy.

Adres źródła: https://egida.us.edu.pl/felieton/wojna-swiatow-czyli-jak-dzis-wyglada-radosna-spolecznosc-gamerow/rju