32 358-66-12
teraz gra:-
Egida
Zobacz ramówkę

Wojtek Sokół

Autorem tekstu jest Mateusz Skrzypczak 

Sokół, czyli raper, który bierze czynny udział na polskiej scenie rapowej, wydał 15 lutego bieżącego roku, swój pierwszy solowy album. Znany jest z takich składów hip-hopowych jak Zip skład, WWO czy też duetu z Marysią Starostą. Przez wielu określany jest narratorem polskiego rapu oraz biznesmenem. Środowisko hip-hopowe od dawna czekało na to wydawnictwo, czego potwierdzeniem może być osiągnięcie tzw. złotej płyty, czyli 15 000 sprzedanych sztuk i to w preorderze, oraz osiągnięciem platynowej płyty, czyli sprzedanych 30 000 sztuk w niespełna dwa tygodnie od premiery.

Cały krążek oparty jest na nietuzinkowym flow Sokoła, jego świetnej narracji oraz odmiennej warstwie muzycznej. Każdy beat różni się od siebie, a jednocześnie wszystko oscyluje w klimatach z jakimi jego fani są zaznajomieni. Po pierwszym przesłuchaniu płyty moją uwagę zwróciłem ogromną uwagę na utwór pt. „Hybryda”. Jest to kawałek, który otwiera prawie godzinny trans. W pierwszych linijkach przedstawia nam świat, który w gruncie rzeczy dla wielu jest znany lecz wydaje się być abstrakcyjny. Obudził się on w jednym z najbardziej znanych warszawskich klubów, najprawdopodobniej pijany, gdzie był kompletnie sam i stwierdził, że trzeba go opuścić. Na zewnątrz nie spotkał nikogo, ulice porównał do „Vanilla Sky”. Podczas reszty utworu stara się udowodnić jak bardzo jest odmienny od ludzi młodszych od niego. Przedstawia siebie jako osobę dojrzałą a jednocześnie duchem młodą, co może wskazywać na jego próbę odnalezienia się we współczesnym świecie.

Kolejnym numerem, który zwrócił moją uwagę był utwór „Pomyłka” z udziałem wokalu Andrzeja Zauchy. Niesamowite, oldschoolowe pianino tworzy głęboki klimat, który w pewnym sensie zabiera słuchacza do innego świata. Ukazuje on słuchaczowi to jak niestety wyglądają tzw. przelotne przygody. Sokół porównuje się do Andrzeja Zauchy, który został zastrzelony przez zazdrość mężczyzny, tak jak o Sokoła może być zazdrosny partner innej kobiety.

Jednak na liście złożonej z czternastu punktów, najczęściej odtwarzanym przeze mnie numerem jest utwór ósmy, czyli „Nie da na da”. W tekście możemy usłyszeć mocne rozliczenie z pseudo postępowym myśleniem oraz pozerami. Zarówno bas jak i wokal Marcina Pyszory, byłego wokalisty zespołu „Faust Again”, jest mocno przesterowany i łamie całkowity koncept wszystkich innych refrenów z całej płyty, przez co jest unikalny. Raperzy niestety bardzo rzadko współpracują z wokalistami metalowymi, a tutaj znajdziemy potwierdzenie, że to świetny pomysł i łamie on aktualne trapowe trendy.

Cały album mogę polecić zarówno osobom, które szukają czegoś w miarę świeżego oraz każdemu fanowi twórczości Sokoła. Na albumie znajdziemy czternaście numerów, które trzymają się jednego konceptu, ale każdy różni się od siebie w taki sposób aby nie brzmiały tak samo. Jako wieloletni słuchacz Sokoła mogę stwierdzić, że pomijam jedynie jeden utwór tj. „I tak i nie”, ze względu na awersję do nadmiernej ilości auto-tune'a, jednakże wielu słuchaczy twierdzi iż jest to jeden z lepszych numerów na albumie. Album świetnie sprawdza się na wieczorne spacery, ze słuchawkami na uszach do spokojnej refleksji oraz do puszczenia czegoś w tle na spotkaniu ze znajomymi.

Uniwersytet Śląski w Katowicach
Telewizja Internetowa Uniwersytetu Śląskiego
Suplement+

Radio Chat

    Napisz wiadomość